środa, 10 kwietnia 2013

pięć

cześć, chcecie częściej notki?

@ochmybiebah


[Tak, już cieszyłam się, że spotkałam Justina, że to akurat ja zostałam wybrana przez niego..]
Jechaliśmy jeszcze przez kupę czasu. Śpiewaliśmy piosenki, wydurnialiśmy się. Justin potrafił być brutalny, widziałam to po nim, a jak na razie, to, co przeżyłam zapowiadało się na cudowny początek. W pewnym momencie zaczęło mi się to wszystko kojarzyć z Dangerem, prócz tego, że Justin nie zabijał ludzi, z tego co było mi wiadomo, był o wiele spokojniejszy, potrafił porozmawiać i zadbać o dziewczynę, Danger taki nie był. Zamyślałam się gdy chłopak na mnie co jakiś czas zerkał. Nie wiem, może mu się spodobałam? A może mnie nie lubi i chce mnie gdzieś wywieść? O mój boże, oby nie ta druga opcja, chcę dojechać do domu. Spojrzałam ukradkiem na chłopaka odgarniając dłonią swoją roztarganą grzywkę. Przygryzłam dolną wargę patrząc na chłopaka który jechał w pełnym skupieniu, ze wzrokiem wlepionym w przednią szybę. Zacisnęłam swoje powieki ciężko wzdychając.
- Dlaczego wzdychasz? - zapytał Justin unosząc brwi ku górze spoglądając na mnie, nadal trzymając kierownicę.
- Nie wiem, po prostu... mam taki cholerny mętlik w głowie, boję się, że "zakochałam" się w chłopaku który wcale nie istnieje - wypowiedziałam bardzo cicho, prawie niedosłyszalnie.
Chłopak się tylko zaśmiał a ja przejechałam swoimi dłońmi po twarzy. Westchnęłam ciężej niż wcześniej i spojrzałam w oczy chłopaka. Nie chciałam kończyć z nim tej "znajomości" o ile można byłoby to nazwać jakąkolwiek znajomością, o mój boże przecież ja go znam kilka godzin, nawet nie, on nie wie jak mam na imię, może lepiej żeby nie wiedział? może lepiej gdy wrócimy do Startford wysiądę kilka ulic przed moim domem by nie wiedział gdzie mieszkam? a może powinnam mu się przedstawić? może powinnam mu opowiedzieć swoją historię jak się zakochałam w Justinie Bieberze i myślałam o nim całymi dniami? a co jeżeli uzna mnie za idiotkę? o mój boże, to wszystko było naprawdę... dziwne, mogę to nazwać dziwnym? nie wiem. Już, teraz, w tej chwili naprawdę nic nie wiem. Strasznie się obawiałam się, że mnie oleje, tak jak te wszystkie inne panienki które miał pewnie na boku. Jezu,a  może to jest jakiś klon Justina? ej, może to jest Robin? może Justin kazał wynająć klona na koncert, który miał śpiewać z playbacku i później porobić sobie fotki z naiwnymi Belieberkami, o ile można by było tak nazwać, dziewczyny szalejące za Nim. 
- Ty jesteś prawdziwym Justinem Bieberem? - zapytałam przygryzając dolną wargę i przełykając ślinę.
- Tak, to ja. To właśnie ja, ten chłopak z Kanady grający niekiedy pod Theatr'em Avon. - wypowiedział chłopak z dumą w głosie.
Przymrużyłam tylko swoje powieki, żałowałam że zadałam mu takie pytanie, może weźmie mnie za jakąś idiotkę? Pewnie już mnie za taką ma... Trudno, to i tak ma być przelotna znajomość, odwiezie mnie do domu i musimy o sobie zapomnieć, tak właśnie miało być. (...) Minęło już kilka godzin, ja oczywiście zmęczona całą podróżą w aucie zasnęłam, ale to nic nowego, zawsze usypiałam w samochodzie podczas tak długich podróży, jedynie w drodze na koncert nie mogłam spać, tak strasznie się cieszyłam. Ale teraz? Teraz powinnam się bardziej cieszyć, siedziałam w samochodzie, sam na sam z Justinem, jakoś już  całkowicie obojętny mi był. W pewnym momencie chłopak gwałtownie nacisnął na hamulec, ja uderzyłam głową w boczną szybę i się przebudziłam.
- Boże, kretynie, co robisz? - syknęłam masując głowę ręką.
- Zamknij się, bo zaraz wysiądziesz - wypowiedział chłopak spoglądając na mnie.
Chłopak uśmiechnął się dumnie i zadziornie, w końcu mnie zatkał, do tego wszystkiego chamsko zaśmiał się pod nosem. Przerzuciłam wzrok w prawo, do strony swojego bocznego okna, poczułam też, że chłopak ostro skręca. Po krótkiej chwili znaleźliśmy się pod hotelem z czterema gwiazdkami, spojrzałam na chłopaka i przygryzłam dolną wargę.
- Co to ma być, Justin? - zapytałam chłopaka unosząc do góry lewą brew i puszczając przygryzioną wargę.
- Zatrzymujemy się na jedną lub dwie noce. Jestem zmęczony, nie jestem robotem. Spójrz, jedziemy już tyle czasu, ja prowadzę auto a Ty sobie smacznie śpisz, sądzisz że nie należy mi się chociaż odrobina odpoczynku? - odpowiedział mi chłopak.
- Ależ oczywiście, że Ci się należy. Jest jeden, malusieńki problem. - powiedziałam patrząc w piwne oczy chłopaka w których każda dziewczyna chciałaby utonąć.
- Jaki ? - zapytał chłopak nieco zdenerwowanym głosem, nie lubił gdy się tak mówiło.
- Nie mam pieniędzy na opłacenie swojego pokoju. Nie będę spała tutaj sama, nie będę spała gdzieś na ławce - Odpowiedziałam chłopakowi przymrużając powieki.
- Haha, dziewczyno. Pokój mamy jeden, Scooter już nam zarezerwował jeden pokój, dla dwojga, w tym oto hotelu, o śniadanie, kolację czy co tam jeszcze chcesz się nie martw, tutaj masz wszystko zapewnione, kochanie - Odpowiedział Justin, patrząc głęboko w moje oczy.
Chłopak przybliżył się do mnie i położył swoją dłoń na moim policzku. Spojrzałam głęboko w jego oczy. Tak! Tak bardzo pragnęłam czegoś takiego, chciałam poczuć jego pełne, spierzchnięte, malinowe wargi na swoich wargach. Musiały cudownie smakować. Justin przejechał swoimi wargami po moich a ja delikatnie przymrużyłam swoje powieki, widząc, że on pragnie tego tak samo jak ja. Tak, Justin też tego pragnął, czułam to po jego dotyku i przyspieszonym oddechu. Położyłam swoje dłonie na jego szyi i zaczęliśmy zatracać się w pocałunkach. Zaczęliśmy od takich pocałunków, hmm... jak mogę je nazwać, nie nazwę ich chłodnymi... Zaczęliśmy od takich pocałunków, zwykłych.. które z każdym dotykiem naszych ust się robiły coraz bardziej to namiętne. Gdy zakończyliśmy ten cudowny pocałunek, z wielką niechęcią się od niego oderwałam. Chcecie wiedzieć jak smakował? Smakował tak jak myślałam, smakował cudownie, usta, malinowe taki sam smak malin, jaki jest kolor jego ust. Spojrzałam głęboko w jego oczy po czym wysiadłam z samochodu. Justin również to zrobił i podchodząc do mnie chwycił moją dłoń. Przygryzłam dolną wargę splątując nasze palce w idealną całość.
- Dlaczego to robisz ? - zapytałam spoglądając na nasze dłonie.
- Och kochanie.. - wyszeptał zniewalającym akcentem w głosie
 Przyciągnął mnie do siebie muskając moje czoło i mocno przytulając. Puścił mnie, z powrotem wracając dłonią do mojej dłoni. Spojrzałam w jego oczy a Justin, zaprowadził mnie za dłoń ku wejściu do hotelu.


chcieliście dłuższe, proszę. mam nadzieję że wam się podoba, jak myślicie, co dalej zrobi Justin? :)

@ochmybiebah

KOMENTUJCIE :))))))))))))))

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

cztery

Cześć! przepraszam Was wszystkich, czytających i odwiedzających tego bloga, że piszę nowe rozdziały tak, rzadko. To będzie dopiero czwarty rozdział, w poprzednim rozdziale, widziałam w komentarzach że chcecie aby rozdziały były dłuższe. W porządku , postaram się i mam nadzieję że moja wena mnie nie zawiedzie. Biorę się do pisania.


[ Tak, już cieszyłam się, że to ja zostałam wybrana przez Justina .. ]
Jechaliśmy jeszcze bardzo dużo czasu, a byliśmy może nawet jeszcze nie w połowie drogi. Chciało mi się spać, ale nie mogłam usnąć byłam zbyt szczęśliwa, i jednocześnie przerażona tym, co stało się na i po koncercie. Przymrużyłam delikatnie oczy gdy Justin szturchnął mnie w ramię i zaśmiał się łobuzersko.
- Czego chcesz - syknęłam zerkając na niego kątem oka. 
- Robimy przerwę - wyznał patrząc na mnie i zatrzymał się na jakiejś stacji benzynowej.
Chłopak się zaśmiał uwodzicielsko a ja nie wiedziałam o co chodzi, ten, położył rękę na moim udzie zjeżdżając niżej. Przegryzłam dolną wargę, od zawsze marzyłam o takich chwilach z Justinem. Lecz tym razem, byłam przerażona jego ruchami. Odchrząknęłam tylko i spojrzałam na chłopaka gdy ten usilnie spróbował zjechać ręką na moje miejsce intymne.
- Przestań - wyznałam patrząc na chłopaka.
Zabrał rękę i nabrał grymasu na swoją cudowną twarz. Zamknęłam oczy i oparłam głowę o oparcie na fotelu. Rozpięłam po chwili pas i wysiadłam z samochodu by rozprostować kości. Uniosłam ręce do góry by się rozciągnąć. Chłopak również wysiadł z samochodu, które następnie zamknął. Rozciągnął się tak jak ja i udał się do stacji benzynowej. Przymrużyłam powieki idąc dzielnie za nim. Ciężko westchnęłam i spojrzałam na chłopaka. Weszliśmy do środka stacji i podeszłam do sprzedawcy, kupiłam paczkę gum i wodę. Chłopak który stał za mną po prostu chamsko się zaśmiał odwróciłam się do Niego.
- Co Cię tak do jasnej cholery bawi ? - zapytałam ze zdenerwowaniem wymalowanym na twarzy i usłyszalnym w moim głosie.
Chłopak ponownie chamsko się zaśmiał a mnie to już strasznie denerwowało. Westchnęłam ciężko, bo cóż.. co ja mogłam zrobić z takim chamem? To jest dupek i tyle. Zapłaciłam kasjerce za rzeczy które mi podała i usiadłam przy stoliku.
- Poproszę hot-doga,i colę - wyznał chłopak do kasjerki.
Kasjerka wszystko podała chłopakowi a on za to grzecznie zapłacił, usiadł obok mnie zajadając się hot-dogiem. Jak na niego patrzyłam, miałam ochotę się dosłownie zabić. Miałam go już tak dosyć, pomimo tego, że był moim autorytetem aż cztery lata, i co z tego skoro moje słowa nie robiły na chłopaku najmniejszego wrażenia. Dla Niego, światem mógłby zawładnąć chaos i wszystko mogłoby być czarne i szare, tak, to byłoby dla niego idealne. Widziałam, że ten szesnastoletni Kanadyjczyk, o którym wiedziałam wszystko okazał się być wytworem mediów, telewizji, gazet, po prostu wszystkiego. Dlaczego tak się stało? Dlaczego trzydzieści sześć milionów Beliebers nie wiedziało jaki on tak naprawdę jest? Ciężko westchnęłam, nie mieściło mi się to wszystko w głowie. Schowałam twarz w dłoniach i zaczęłam po prostu płakać.
- Ej, co jest? - zapytał chłopak przyglądając się mi uważnie.
- Nic, oprócz tego, że cztery lata moim autorytetem była osoba, nie realna tak? Skoro jesteś całkiem inny niż media to opisują, niż sam udzielasz w wywiadach takiej informacji, to co ja mam zrobić? Powiedz mi co?! Mam kurwa skakać ze szczęścia? Myślisz o kimś innym niż o sobie? Nie jesteś pępkiem świata, kurwa mać. Zrozum to. - Wyznałam, po prostu krzyczałam już na chłopaka z braku sił i wyczerpania. Dławiłam się własnymi łzami które co chwilę ocierałam ze swoich policzków.
- No co ja mam na to poradzić? - syknął.
W tym momencie cały mój świat zaczął się wirować, zaczęło mi się kręcić w głowie. Zrobiło mi się słowa " No co ja mam na to poradzić ? " No bo przecież, co taki Justin Bieber może poradzić, prawda? Pomimo tego, że cały świat nim teraz żyje. Już nawet nie odezwałam się na słowa chłopaka. Dostałam niezłego kopa w dupe od życia, będę miała nauczkę..

PODOBA SIĘ WAM CZWARTY ROZDZIAŁ? KOMENTUJCIE, DODAWAJCIE SWOJE UWAGI, JAK MYŚLICIE, CO DALEJ BĘDZIE SIĘ DZIAŁO? @JUSTINLETMEKISS