sobota, 23 marca 2013

trzy

cześć, przepraszam że tak długo do Was nic nie pisałam, ale ostatnio nie miałam laptopa, jakoś tak, przykro mi. Postaram się to jak najszybciej wszystko nadrobić, cieszycie się że niedługo koncert? :)

@JustinLetMeKiss

[ W niezłe gówno się wpakowałam, ale to dla mnie nie nowość, zawsze miałam takie szczęście ]
- Dobranoc - krzyknęłam obrażonym głosem, gdy tylko chłopak wyszedł wstałam owinięta kocem i usiadłam na kanapie. Położyłam dłonie na twarz i ciężko westchnęłam.
W tym samym czasie, Justin poszedł do swojego pokoju w którym była jego dziewczyna, rozmawiali długo lecz po chwili czułam jak cały dom się trzęsie. Zacisnęłam swoje oczy. Zostawiłam koc na kanapie i poszłam do nich. Otworzyłam drzwi i stanęłam w nich.
- Wiesz Justin, mógłbyś ciszej, próbuję zasnąć - warknęłam i zrobiłam dumną minę. Byłam niesamowicie z siebie dumna, gdy widziałam minę jego dziewczyny od środka wypełniała mnie zazdrość jak i złość..
- Wyjdź - powiedział groźnie kładąc się obok dziewczyny i okrywając się, razem z nią kołdrą. 
- Będziesz miał kłopoty - wyznałam unosząc brew ku górze - miałam być dzisiaj w domu. - dopowiedziałam uśmiechając się zadziornie.
Z jego twarzy można było wyczytać niepokój jak i złość. Wstał szybko z łóżka i zaczął się ubierać, dumna ze swojego czynu zeszłam na dół i wyszłam na dwór, stanęłam pod samochodem czekając aż on, otworzy drzwi. Gdy tylko zszedł, widziałam te jego rysy twarzy, w które całymi dniami wpatrywałam się, na zdjęciach czy plakatach na swojej ścianie. Ciężko westchnęłam i zamknęłam swoje oczy spuszczając głowę. Gdy chłopak podszedł do samochodu i otworzył swoje drzwi, moje automatycznie się otworzyły, weszłam do środka siadając na wygodnym miękkim fotelu. Przygryzłam dolną wargę patrząc w przednią szybę, po chwili przeniosłam wzrok na siędzącego już obok mnie Justina. Jęknęłam spokojnie.
- Justin, dlaczego Ty to robisz ? - zapytałam zaniepokojona zachowaniem idola.
- To jest właśnie moje życie, nikt nigdy nie wiedział i nie wie czym się zajmuję na co dzień, media znają mnie z lepszej strony, którą udaję.  Nie jestem dobry, pieniądze które przekazuję na cele charytatywne to grosze, to nic dla mnie nie znaczy. Uszczęśliwiam małe dzieciaki, robiąc sobie z nimi zdjęcia, piszę na twitterze aby się nie martwili, i nie myśleli że ich opuszczam. - wyznał chłopak, patrząc mi głęboko w oczy. 
Poczułam tylko miliony motyli które urządziły sobie w moim brzuchu potańcówkę. Westchnęłam ciężko patrząc w oczy Justina, tak to były te same oczy w których widziałam troskę, tak samo brązowe, tak samo wyglądały jak na tych moich wszystkich plakatach. Przejechałam niepewnie swoją dłonią po jego policzku, by poczuł się bezpiecznie, i żeby mógł mi się wygadać.
- Przykro mi, że tak właśnie jest a nie inaczej, Justin, jesteś idolem ponad trzydziestu sześciu milionów nastolatek! Nie możesz tak postępować do końca życia, jesteś cudownym chłopakiem którego kocham.. Pomimo, że poznałam Cię dzisiaj od takiej strony, i tak Cię kocham. Spełniłam swoje jedno marzenie - spotkałam Cię.- Przygryzłam dolną wargę, a chłopak się uśmiechnął. Gdy zauważyłam jego uśmiech na moje słowa, wiedziałam już, że to wszystko się nie skończy na odwiezieniu mnie do domu i zapomnieniu o całej sprawie. Chłopak odpalił silnik i ruszył do Startford, zamknęłam oczy i uchyliłam trochę okno ponieważ było mi strasznie duszno. Spojrzałam na chłopaka i jechaliśmy w takim milczeniu, przez dłuższy czas. Justin zaczął nucić As Long As You Love Me, zaczęłam śpiewać razem z nim. Jejku, haha można było uznać że to był 'duet', ale muszę wam powiedzieć że wyszło nam to nieźle. Gdy skończyliśmy śpiewać chłopak wybuchł swoim zaraźliwym śmiechem a ja razem z nim.
- z czego się śmiejesz ? - zapytałam poruszając w zabawny sposób brewkami.
- z Ciebie - wyznał pewny siebie.
- nie zapominaj, jesteśmy jeszcze w Polsce, jak się zatrzymamy to leżysz w śniegu - wyznałam śmiejąc się nadal. 
Gdy chłopak usłyszał że się zaczęłam śmiać, uczynił to samo a ja zaczęłam się uspokajać. Spojrzałam woczy chłopaka i zaczęłam się cieszyć z tego spotkania, hej ! spotkałam Justina, był moim idolem od 4 lat ! 
- nie uda Ci się to - wyznał brunet, o brązowych oczach zerkając na mnie.
- Owszem, uda. - wyznałam pewna siebie i przygryzłam dolną wargę śmiejąc się wniebogłosy.
Tak, już cieszyłam się, że spotkałam Justina, że to akurat ja zostałam tą wybraną przez Justina ..

Jak myślicie? co Justin zrobi w następnym rozdziale? podoba się rozdział?

KOMENTUJCIE ! :)

pozdrawiam, @JustinLetMeKiss

czwartek, 7 marca 2013

dwa

strasznie się cieszę, że w poprzedniej notce zastałam aż tyle miłych komentarzy, tak samo na twitterze, bardzo was wszystkich kocham. zmieniam " narrację " pisania na np. zamiast " przyniosłaś " na " przyniosłam " będzie mi łatwiej,mam nadzieję że to rozumiecie :)
@JustinLetMeKiss


[już teraz, wiedziałam że to nie może być przypadek że to akurat ja akurat zostałam OLLG, że to akurat ja wygrałam ten bilet, coś musiało być nie tak, czułam to. A jednak mój instynkt się spisywał..] 
Po moich oczach widać było nie pokój, po Justinie też widać było że okropnie się denerwuje, gdy zostaliśmy sami, bo Scooter z całym teamem wyszli, zamarłam. Wiedziałam, że coś będzie nie tak. Justin patrzył na mnie złowieszczo, jakbym mu co najmniej zabiłą matkę.
- Dlaczego to zrobiłaś ? - syknął Justin.
- Co takiego? dopiero Cię poznałam, do dzisiaj byłeś moim idolem, nie wiem co się tutaj dzieje w ogóle. - Odpowiedziałam, czułaś i słyszałam przyspieszone bicie swojego serca, przełknęłam ponownie swoją ślinę, oparłam się o ścianę. Justin tylko podszedł do mnie, podparł mnie bardziej o ową ścianę i patrzyłam mu głęboko w oczy gdy ten układał swoje dłonie na mojej szyi do uścisku.
- Ty dobrze wiesz co .. - odpowiedział przechylając głowę w lewą stronę.
- Justin, ja nic nie wiem. Jesteś moim idolem, byłeś do teraz. - ostatnie słowa wyszeptałam najciszej.
Cholernie mnie to bolało, że ktoś taki jak Justin mógł zrobić coś takiego, przecież byłam taka szczęśliwa, że w końcu go poznam.. nie wiem, ile to wszystko trwało ale gdy tylko wypuścił mnie z ucisku ciężko odetchnęłam patrząc w jego oczy zapytałam
- Może szanowny Justin Bieber, ta cała super gwiazdka, dająca przykład ponad 35 milionom Beliebers, powie mi o co chodzi? Jeżeli chodzi ci o to, że wygrać bilet miała inna osoba, a nie ja, to przepraszam bardzo. Ale to ja dzisiaj tutaj stoję, i to ja dzisiaj tutaj jestem, wiesz? - odpyskowałam. Po chwili zażałowałam tego gdy podszedł bliżej mnie. Czułam jego oddech na swoich wargach a cała zamarłam.
- Dlaczego mnie sprzedałaś że zabiłem tamtego gnojka. - zapytał złowieszczo.
W tym momencie po prostu zamarłam, Justin zabił? nie.. to nie może być on. Po prostu nie wierzę. Justin kimś takim.
- Co? Co Ty właśnie do mnie powiedziałeś? Pomyliłeś mnie z kimś. Nie jestem tą dziewczyną której szukasz. - odpowiedziałam drżącym głosem, miałam ochotę się rozpłakać, wybiec stąd. Ale nie potrafiłam tego zrobić, nie potrafię odpowiednio funkcjonować.
- O kurwa.. - wyznał Justin.
Boże, czyli Justin, nie jest tą osobą za którą mają go 35 milionów Beliebers? Naprawdę? O jezu, nie wiem co mam robić.. To na pewno nie było wszystko czego mogłam się jeszcze dzisiaj spodziewać.
- Uhm, przykro mi. - wyznałam irytującym głosem. 
- Przysięgnij, że nic nikomu nie powiesz - wyznał patrząc w moje oczy.
Przyznam, że musiałam nauczyć się pływać w jego oczach, za każdym razem w nich tonęłam, nawet w tym momencie. Dlaczego, on to robi? może się dowiem.
- W porządku, pod jednym warunkiem. - wyznałam unosząc do góry lewą brew.
- Jaki jest ten warunek - warknął niechętnie.
- Taki, ze teraz zawieziesz mnie do domu, i zapomnimy o tej całej sytuacji, pomimo tego, że to nie byłoby łatwe, trzeba próbować. Never Say Never, pamiętasz? Czy to też nie Ty mówiłeś? Może to cały Twój team takiego Ciebie sobie wymyślił co? - powiedziałam chciałam mu teraz wszystko wygranąć, jak się czuję, jak bardzo jest mi źle.
- W porządku, gdzie mieszkasz ? - zapytał.
- Startford, może kojarzysz. - Odpowiedziałam szarmancko i zamknęłam swoje oczy by nie widzieć jego twarzy, na dzień dzisiejszy miałam dosyć. Justin wyprowadził mnie przed Atlas Arenę i zaczęliśmy długą podróż. Przez dłuższy czas siedzieliśmy w ciszy podczas gdy on prowadził swojego czarnego mercedesa z przyciemnianymi szybami. Szczerze? czułam się w cholernym niebezpieczeństwie, nie wiem co się mogło jeszcze wydarzyć. Spojrzałam na Niego.
- Nawet nie masz pojęcia, jak bardzo Cię kochałam Justin, tak bardzo zawsze zależało mi na bilecie M&G, ale teraz gdy już go zdobyłam nie spełniło się nawet moje marzenie, nie zrobiłam nawet sobie z Tobą zdjęcia - wyznałam przygryzając dolną wargę.
- Milcz dziwko. - wyznał uśmiechając się lekko do lusterka, myślał że wygrał.
W sumie to miał rację, nie chciałam mu się narażać. Zamknęłam swoje powieki zjeżdżając po siedzeniu w dół. Do Justina zadzwonił telefon który on natychmiast odebrał.
*rozmowa*
- Justin? - zapytał Scooter.
- yeah - odparł.
- Wiesz, gdzie jest ten kretyn, prawda? przyjedź tu natychmiast - wyznał wrzeszcząc.
- Scoot, teraz nie mogę, mam ze sobą tą dziwkę - mruknął.
chciałam natychmiast się zerwać i coś mu powiedzieć, nie wiem co mnie powstrzymywało.
- uhm, pozbądź się jej jak najszybciej i przyjeźdżaj tutaj. - wymamrotał i rozłączył się.
Uhm, mogę przyznać że serio się bałam, jezu. Wiele mi grozi.
- Nie pozwalaj sobie Justin. - powiedziałaś do niego grozą.
- Milcz dziwko. - powiedział ponownie chłopak.
Justin, jechał jeszcze długi kawałek, przez jakieś lasy, wąskie uliczki, wreszcie znaleźliśmy się na jakimś magazynie, nawet nie wiem jak mogę to nazwać. Justin wysiadł z samochodu i udał się do bagażnika, wyciągnął jakieś woreczki, z białym proszkiem. Przeklnęłam się w myślach zamykając oczy, uchyliłam okno i patrzyłam na to co on robi, zauważyłam tam Scootera, Kennyego i Pattie i jakiegoś tajemniczego faceta z którym szarpała się reszta,następnie doszedł Justin. Podał te woreczki z narkotykami temu facetowi, pożegnał się ze swoją ekipą i wrócił do mnie. Justin jest dilerem, pomyślałam i przełknęłam ślinę, gdy ruszył spojrzałam na niego.
- kiedy będę w domu? - zapytałam martwiąc się o całą siebie.
- uhm, jak najszybciej chcę się Ciebie pozbyć - wyznał spoglądając na mnie.
- aha, to świetnie. - wymamrotałam pod nosem.
minęło jeszcze kilka godzin, gdy znaleźliśmy się przed ogromną willą, moja szczęka opadła i wytrzeszczyłam oczy. Spojrzałam na Justina.
- ja tutaj nie mieszkam. - wyznałam przewracając oczami.
- wiem o tym. ja tutaj mieszkam, i na dzisiejszą noc Ty też. - wyznał i wysiadł z samochodu. Wyciągnął z kieszeni swojej skóry papierosy. Odpalił jednego i wypuścił z ust kółeczko. Wysiadłam z samochodu i udałam się do willi, chciałam się jak najszybciej położyć. Ciężko westchnęłam i zmarszczyłam nosek, czułam się niekomfortowo wchodząc od tak do czyjegoś domu, zdjęłam z siebie tylko bluzę i buty. weszłam wgłąb domu i rozejrzałam się dookoła. 
- Przytulnie tu - wymamrotałam pod nosem.
Udałam się na pierwsze piętro po schodach by jak najszybciej znaleźć jakiś koc.Weszłam do salonu, wzięłam koc i położyłam się na kanapie. Ciężko westchnęłam zamykając swoje oczy. Gdy wszedł Justin do domu, usłyszałam tylko trzask drzwi, drgnęło mną. Justin szybko wbiegł do salonu i spojrzał na mnie.
- Kto Ci pozwolił się tutaj położyć? - wykrzyczał.
- Wyobraź sobie, że ja. Nie będę spała na dworzu kochanie - zaczęłam sobie z niego drwić.
- Na dworzu Ci źle? to za to śpij na podłodze. - wyznał.
- W porządku, skoro tak traktujesz swoją rodzinę, to będziesz tak miał, ale jutro chcę się znaleźć w swoim domu, rozumiesz? - wstałam z kanapy, razem z kocem i położyłam się na podłodze okrywając nim.
- Jasne . - wyznał i wyszedł.
W niezłe gówno się wpakowałam, ale to dla mnie nie nowość, zawsze miałam takie szczęście..




Woah, jak podoba Wam drugi rozdział ? :) KOMENTUJCIE ;)

poniedziałek, 4 marca 2013

wstęp, pierwszy rozdział

Cześć, witam was wszystkich na moim nowym blogu. Mój stary blog polegał na przepisywaniu rozdziałów z książki Justina Biebera " Just Getting Started " ten blog, też będzie o nim. Chciałabym, napisać coś, w rodzaju Polskiego Dangera, no wiecie o co chodzi. Biorę się za pisanie.
@JustinLetMeKiss



Tak, to był piękny słoneczny dzień. Dzień, jak nigdy, nie pamiętasz by jakiś taki dzień, gorący jak ten dotychczas był w Startford. Postanowiłaś wyjść z domu, trochę się rozruszać. Narzuciłaś na siebie krótkie, jeansowe shorty, odsłaniające Ci lekko tyłek, biały luźny t-shirt, no i oczywiście słynne na całym świecie - czarne vansy, spięłaś włosy w niechlujnego koka, chwyciłaś tylko jeszcze swoją beżową torebkę i krzyknęłaś krótko do mamy coś typu ,, Będę później " i wyszłaś z domu zamykając szybko drzwi. Przeczuwałaś, że ten dzień będzie niesamowity, ale nie że aż tak.. Chodziłaś po swoim osiedlu, z torebki wysunęłaś swoje przeciwsłoneczne okulary, które następnie nasunęłaś na swój niewielki nosek. Chodziłaś w tę i z powrotem obok domków jednorodzinnych nucąc piosenkę Justina Biebera ,, Take You " którą po prostu uwielbiałaś. Chodząc tak w kółko, postanowiłaś się trochę rozerwać, udałaś się do najbliższego sklepiku, który był na rogu, weszłaś do niego, byłaś już tutaj stałym bywalcem, więc sprzedawczyni przywitała Cię sympatycznym uśmiechem który ty natychmiast odwzajemniłaś. Podeszłaś do lodówki z lodami, wyjęłaś śmietankową algidę. Podeszłaś do lady i dałaś kasjerce loda aby go podliczyła. Wyjęłaś z torby portfel po czym natychmiast zapłaciłaś za niego odpowiednią kwotę.
- życzę Ci powodzenia, w tych lodach naprawdę jest duża nagroda. - Wyznała kasjerka przyglądając ci się dokładnie. 
Jejku, przecież doskonale o tym wiedziałaś. Ale nie liczyłaś na to, że mogłabyś wygrać w tym lodzie nawet patyczek na wymianę go, na kolajnego. Wysłałaś czuły uśmiech do kasjerki i wyszłaś ze sklepiku. Rozpakowałaś loda, spojrzałaś na patyczek na którym było napisane ,, GRATULUJEMY. WŁAŚNIE WYGRAŁEŚ BILET MEET & GREET NA KONCERT JUSTINA BIEBERA W ŁODZI " wrzasnęłaś tylko z zaskoczenia i pobiegłaś szybko do kasjerki, podałaś jej patyczek a ona wyjęła spod lady bilet który od razu chwyciłaś. Zaczęłaś patrzeć na ten bilet z niedowierzaniem. Przecież koleżanki będą Ci zazdrościć jeżeli się tylko o tym dowiedzą, to jest takie cudowne.
- A widzisz, mówiłam Ci. - Uśmiechnęła się szeroko w Twoim kierunku i puściła Ci oczko.
- Ale ja naprawdę nie przypuszczałam, że coś takiego mnie spotka. - Odpowiedziałaś.
Szeroko się uśmiechnęłaś, udałaś się w kierunku drzwi wyjściowych i krzyknęłaś tylko ,, do widzenia " i wyszłaś. Pobiegłaś szybko do domu, podbiegłaś do mamy której szybko pokazałaś bilet.
- Córcia, skąd Ty to masz? - krzyknęła z radości, że w końcu spełnisz swoje marzenie.
- Mamo, jezu. Byłam tutaj w sklepiku, no wiesz, w delikatesach. I kupiłam loda, i wygrałam!- krzyknęłaś z emocjami w głosie, jakbyś miała się lada moment rozpłakać.
 Mama Cię tylko mocno przytuliła i wyszeptałą " cieszę się Twoim szczęściem "
- To jest już jutro. - powiedziałaś w jej kierunku.
- Dobrze, to w takim razie biorę wolne i Cię tam zawiozę, przecież nie pojedziesz rowerem aż do Łodzi.- zażartowała sobie i wstała. 
Ach no tak, cała moja mama, zawsze lubiła sobie żartować w tak ważnych sytuacjach, chociaż w sumie.. sama zaczęłaś się śmiać. Był już wieczór, cieszyłaś się że już Ci kończy się dzień, że już jutro spełni się Twoje marzenie, spotkasz samego Justina Biebera! to takie niesamowite. Poszłaś na górę do swojego pokoju, odłożyłaś torbę na krześle a bilet na środku biurka by przypadkiem o nim nie zapomnieć. Zamknęłaś swoje oczy, dosłownie na moment by przetrzeć tylko twarz dłońmi, jęknęłaś cicho. Lecz po chwili chwyciłaś piżamę, i majtki po czym udałaś się do swojej łazienki. Weszłaś pod prysznic, umyłaś się. Wyszłaś stamtąd, wytarłaś się i osuszyłaś, założyłaś majteczki i założyłaś swoją piżamę. Wróciłaś do swojego pokoju i usiadłaś na łóżku. Spojrzałaś w okno i powiedziałaś ,, dobranoc Justin " i położyłaś się przykrywając kołdrą.
* 2 dzień, dzień koncertu *
- Wstawaj, córcia! - krzyknęła mama wchodząc szybkim krokiem do mojego pokoju.
- Jeszcze pięć minut, proszę - odpowiedziałaś ociągając i nakładając poduszkę na głowę.
- Córcia, przestań. To już dzisiaj, już dzisiaj jest koncert - powiedziała spokojnie.
Zerwałaś się szybko z łóżka i wstałaś jak żołnierz, poszłaś szybko do szafy i wyjęłaś czarne legginsy, fioletową koszulkę.
- Mamo, ale chyba się nie spóźniłyśmy co nie?! - wykrzyknęłaś poddenerwowana. 
- No coś Ty. - wyznała uspokajając mnie.
Poszłaś szybko do łazienki, umyłaś włosy, z resztą cała się umyłaś. Wyszłaś szybko spod wody i zaczęłaś się wycierać, suszyć i prostować włosy.
- Córcia, zbieraj się, musimy już wychodzić - syknęła mama pukając w drzwi.
- Dobrze, moment - odpowiedziałaś jej przygyzając dolną wargę. 
Szybkim krokiem wyszłaś z łazienki, założyłaś wcześniej przygotowanie ciuchy, wzięłaś swój bilet i torebkę w której był telefon, błyszczyk i trochę pieniędzy na powrót. Zbiegłaś po schodach na dół, chwyciłaś tylko szybko banana zajadając się nim po drodze. Mama szybko wyjechała swoim autem z garażu i wsiadłaś do Niej, obok miejsca kierowcy. Całą drogę, śpiewałyście piosenki Justina.(...) Gdy podjechałyście już, pod Atlas Arenę pocałowałaś mamę w kącik ust i podziękowałaś za podwózkę. 
- Baw się córcia, wyszalej się - krzyknęła gdy zatrzasnęłaś drzwi.
W mgnieniu oka zniknęła a Ty, weszłaś na ogromną halę. Udałaś się przed scenę, stanęłaś na swoim miejscu, miałaś w końcu bilet M&G więc, o co chodzi?. Godzina 16:30 Justin wszedł na scenę, koncert zaczął się oczywiście piosenką Boyfriend, wrzeszczałaś w niebo głosy. Bawiłaś się cudownie. Śpiewałaś razem z Justinem gdy on wbił w Ciebie wzrok zarumieniłaś się lekko nadal śpiewając jeden z utworów. Nadszedł czas na OLLG, uśmiechnęłaś się szeroko. Justin, podszedł do Scootera i powiedział by wybrał właśnie Ciebie na OLLG. Gdy Scooter podszedł do Ciebie, o mały włos a zemdlałabyś. Jejku wyobrażasz to sobie? spośród tysięcy wrzeszczących dziewczyn, fanek, Beliebers, wybrał właśnie Ciebie, dziewczynę, która wygrała bilet w lodzie. Gdy weszłaś na scenę, zaczęłaś po prostu płakać, nie mogłaś się powstrzymać. Gdy Justin położył Ci na głowie wianek, a do rąk wręczył kwiaty poczułaś się niesamowicie, jak księżniczka. Jednak pomimo wszystko czułaś ten pożerając wzrok, tysięcy dziewczyn które chętnie by Cię rozszarpały o ten wianek, bądź o jednego koralika z niego. Justin, śpiewał przy Tobie a Ty razem z nim, znałaś doskonale tą piosenkę, jejku jak Ty się cieszyłaś, że mogłaś tam być.. Koniec utworu, Justin czule pocałował Twój policzek, ,, O kurwa " wyszeptałaś, przecież on tak nie robił chyba żadnej OLLG... (...) koniec koncertu, nadszedł czas na wizytę M&G, poszłaś po koncercie ustawić się w kolejce, o dziwo byłaś pierwsza. hmm, ucieszyłaś się bo jezu, nie musiałaś stać niewiadomo ile minut jarając się że spotkasz samego Justina. Gdy Scooter po Ciebie wyszedł, przełknęłaś głośno ślinę. 
- dlaczego jestem tutaj sama? gdzie tamte dziewczyny? - zapytałaś z wielkim zaciekawieniem Scootera który wbił w Ciebie wzrok.
- Justin prosił, żebyśmy zajęli się tylko OLLG, więc to był nasz plan - odpowiedział na Twoje pytanie.
Poczułaś tylko, jak po Twoich policzkach rozlewają się czerwone plamy, jak się rumienisz. Gdy zobaczyłaś Justina, podeszłaś do Niego i mocno go przytuliłaś, jakby to było ostatni raz, a przecież nie mogło tak być, jeszcze nie raz miałaś go zobaczyć, bo Ty tak chciałaś.
- Cześć - powiedział Justin, uśmiechając się szeroko.
- No cześć - odpowiedziałaś chłopakowi z niesamowicie szerokim uśmiechem na ustach.
- Zauważyłaś, że jesteś tutaj jedyna ? - zapytał unosząc swoje brwi ku górze, w jego słowach było słychać grozę.
- uhm, tak. Już pytałam Scootera o co chodzi. - ponownie odpowiedziałam chłopakowi, przełykając swoją gęstą ślinę.
-  To bardzo dobrze - syknął cicho.
Już teraz, wiedziałam że to nie może być przypadek że to akurat ja zostałam OLLG, że to akurat ja wygrałam ten bilet, tutaj coś musiało być nie tak, czułam to. A jednak mój instynkt się spisywał....


Mam nadzieję, że pierwszy rozdział się podoba, co Wy na to ?:)

PROSZĘ O KOMENTARZE :)