strasznie się cieszę, że w poprzedniej notce zastałam aż tyle miłych komentarzy, tak samo na twitterze, bardzo was wszystkich kocham. zmieniam " narrację " pisania na np. zamiast " przyniosłaś " na " przyniosłam " będzie mi łatwiej,mam nadzieję że to rozumiecie :)
@JustinLetMeKiss
[już teraz, wiedziałam że to nie może być przypadek że to akurat ja akurat zostałam OLLG, że to akurat ja wygrałam ten bilet, coś musiało być nie tak, czułam to. A jednak mój instynkt się spisywał..]
Po moich oczach widać było nie pokój, po Justinie też widać było że okropnie się denerwuje, gdy zostaliśmy sami, bo Scooter z całym teamem wyszli, zamarłam. Wiedziałam, że coś będzie nie tak. Justin patrzył na mnie złowieszczo, jakbym mu co najmniej zabiłą matkę.
- Dlaczego to zrobiłaś ? - syknął Justin.
- Co takiego? dopiero Cię poznałam, do dzisiaj byłeś moim idolem, nie wiem co się tutaj dzieje w ogóle. - Odpowiedziałam, czułaś i słyszałam przyspieszone bicie swojego serca, przełknęłam ponownie swoją ślinę, oparłam się o ścianę. Justin tylko podszedł do mnie, podparł mnie bardziej o ową ścianę i patrzyłam mu głęboko w oczy gdy ten układał swoje dłonie na mojej szyi do uścisku.
- Ty dobrze wiesz co .. - odpowiedział przechylając głowę w lewą stronę.
- Justin, ja nic nie wiem. Jesteś moim idolem, byłeś do teraz. - ostatnie słowa wyszeptałam najciszej.
Cholernie mnie to bolało, że ktoś taki jak Justin mógł zrobić coś takiego, przecież byłam taka szczęśliwa, że w końcu go poznam.. nie wiem, ile to wszystko trwało ale gdy tylko wypuścił mnie z ucisku ciężko odetchnęłam patrząc w jego oczy zapytałam
- Może szanowny Justin Bieber, ta cała super gwiazdka, dająca przykład ponad 35 milionom Beliebers, powie mi o co chodzi? Jeżeli chodzi ci o to, że wygrać bilet miała inna osoba, a nie ja, to przepraszam bardzo. Ale to ja dzisiaj tutaj stoję, i to ja dzisiaj tutaj jestem, wiesz? - odpyskowałam. Po chwili zażałowałam tego gdy podszedł bliżej mnie. Czułam jego oddech na swoich wargach a cała zamarłam.
- Dlaczego mnie sprzedałaś że zabiłem tamtego gnojka. - zapytał złowieszczo.
W tym momencie po prostu zamarłam, Justin zabił? nie.. to nie może być on. Po prostu nie wierzę. Justin kimś takim.
- Co? Co Ty właśnie do mnie powiedziałeś? Pomyliłeś mnie z kimś. Nie jestem tą dziewczyną której szukasz. - odpowiedziałam drżącym głosem, miałam ochotę się rozpłakać, wybiec stąd. Ale nie potrafiłam tego zrobić, nie potrafię odpowiednio funkcjonować.
- O kurwa.. - wyznał Justin.
Boże, czyli Justin, nie jest tą osobą za którą mają go 35 milionów Beliebers? Naprawdę? O jezu, nie wiem co mam robić.. To na pewno nie było wszystko czego mogłam się jeszcze dzisiaj spodziewać.
- Uhm, przykro mi. - wyznałam irytującym głosem.
- Przysięgnij, że nic nikomu nie powiesz - wyznał patrząc w moje oczy.
Przyznam, że musiałam nauczyć się pływać w jego oczach, za każdym razem w nich tonęłam, nawet w tym momencie. Dlaczego, on to robi? może się dowiem.
- W porządku, pod jednym warunkiem. - wyznałam unosząc do góry lewą brew.
- Jaki jest ten warunek - warknął niechętnie.
- Taki, ze teraz zawieziesz mnie do domu, i zapomnimy o tej całej sytuacji, pomimo tego, że to nie byłoby łatwe, trzeba próbować. Never Say Never, pamiętasz? Czy to też nie Ty mówiłeś? Może to cały Twój team takiego Ciebie sobie wymyślił co? - powiedziałam chciałam mu teraz wszystko wygranąć, jak się czuję, jak bardzo jest mi źle.
- W porządku, gdzie mieszkasz ? - zapytał.
- Startford, może kojarzysz. - Odpowiedziałam szarmancko i zamknęłam swoje oczy by nie widzieć jego twarzy, na dzień dzisiejszy miałam dosyć. Justin wyprowadził mnie przed Atlas Arenę i zaczęliśmy długą podróż. Przez dłuższy czas siedzieliśmy w ciszy podczas gdy on prowadził swojego czarnego mercedesa z przyciemnianymi szybami. Szczerze? czułam się w cholernym niebezpieczeństwie, nie wiem co się mogło jeszcze wydarzyć. Spojrzałam na Niego.
- Nawet nie masz pojęcia, jak bardzo Cię kochałam Justin, tak bardzo zawsze zależało mi na bilecie M&G, ale teraz gdy już go zdobyłam nie spełniło się nawet moje marzenie, nie zrobiłam nawet sobie z Tobą zdjęcia - wyznałam przygryzając dolną wargę.
- Milcz dziwko. - wyznał uśmiechając się lekko do lusterka, myślał że wygrał.
W sumie to miał rację, nie chciałam mu się narażać. Zamknęłam swoje powieki zjeżdżając po siedzeniu w dół. Do Justina zadzwonił telefon który on natychmiast odebrał.
*rozmowa*
- Justin? - zapytał Scooter.
- yeah - odparł.
- Wiesz, gdzie jest ten kretyn, prawda? przyjedź tu natychmiast - wyznał wrzeszcząc.
- Scoot, teraz nie mogę, mam ze sobą tą dziwkę - mruknął.
chciałam natychmiast się zerwać i coś mu powiedzieć, nie wiem co mnie powstrzymywało.
- uhm, pozbądź się jej jak najszybciej i przyjeźdżaj tutaj. - wymamrotał i rozłączył się.
Uhm, mogę przyznać że serio się bałam, jezu. Wiele mi grozi.
- Nie pozwalaj sobie Justin. - powiedziałaś do niego grozą.
- Milcz dziwko. - powiedział ponownie chłopak.
Justin, jechał jeszcze długi kawałek, przez jakieś lasy, wąskie uliczki, wreszcie znaleźliśmy się na jakimś magazynie, nawet nie wiem jak mogę to nazwać. Justin wysiadł z samochodu i udał się do bagażnika, wyciągnął jakieś woreczki, z białym proszkiem. Przeklnęłam się w myślach zamykając oczy, uchyliłam okno i patrzyłam na to co on robi, zauważyłam tam Scootera, Kennyego i Pattie i jakiegoś tajemniczego faceta z którym szarpała się reszta,następnie doszedł Justin. Podał te woreczki z narkotykami temu facetowi, pożegnał się ze swoją ekipą i wrócił do mnie. Justin jest dilerem, pomyślałam i przełknęłam ślinę, gdy ruszył spojrzałam na niego.
- kiedy będę w domu? - zapytałam martwiąc się o całą siebie.
- uhm, jak najszybciej chcę się Ciebie pozbyć - wyznał spoglądając na mnie.
- aha, to świetnie. - wymamrotałam pod nosem.
minęło jeszcze kilka godzin, gdy znaleźliśmy się przed ogromną willą, moja szczęka opadła i wytrzeszczyłam oczy. Spojrzałam na Justina.
- ja tutaj nie mieszkam. - wyznałam przewracając oczami.
- wiem o tym. ja tutaj mieszkam, i na dzisiejszą noc Ty też. - wyznał i wysiadł z samochodu. Wyciągnął z kieszeni swojej skóry papierosy. Odpalił jednego i wypuścił z ust kółeczko. Wysiadłam z samochodu i udałam się do willi, chciałam się jak najszybciej położyć. Ciężko westchnęłam i zmarszczyłam nosek, czułam się niekomfortowo wchodząc od tak do czyjegoś domu, zdjęłam z siebie tylko bluzę i buty. weszłam wgłąb domu i rozejrzałam się dookoła.
- Przytulnie tu - wymamrotałam pod nosem.
Udałam się na pierwsze piętro po schodach by jak najszybciej znaleźć jakiś koc.Weszłam do salonu, wzięłam koc i położyłam się na kanapie. Ciężko westchnęłam zamykając swoje oczy. Gdy wszedł Justin do domu, usłyszałam tylko trzask drzwi, drgnęło mną. Justin szybko wbiegł do salonu i spojrzał na mnie.
- Kto Ci pozwolił się tutaj położyć? - wykrzyczał.
- Wyobraź sobie, że ja. Nie będę spała na dworzu kochanie - zaczęłam sobie z niego drwić.
- Na dworzu Ci źle? to za to śpij na podłodze. - wyznał.
- W porządku, skoro tak traktujesz swoją rodzinę, to będziesz tak miał, ale jutro chcę się znaleźć w swoim domu, rozumiesz? - wstałam z kanapy, razem z kocem i położyłam się na podłodze okrywając nim.
- Jasne . - wyznał i wyszedł.
W niezłe gówno się wpakowałam, ale to dla mnie nie nowość, zawsze miałam takie szczęście..
Woah, jak podoba Wam drugi rozdział ? :) KOMENTUJCIE ;)
Boskie! *__*
OdpowiedzUsuńWow
OdpowiedzUsuńTo jest Justin?!?!?! I jego ekipa?!?! Mama?!?! Wow
Zawaliste !!!!!!!!!!!! Niegrzeczny :) czekam na nn dodaj jak najszybciej
@maja378
Nie poznaję Justin'a w tym opowiadaniu o.O Jest taki wgl dziwny :O Rozjebał mnie z tym leżeniem na podłodze xD Jak do psa. xD
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział.
@HarrotB
Meega *.* Jak zawsze <3 Dopiero 2 rozdział a ja juz sie uzależniłam xd Pisz szybciutko :D
OdpowiedzUsuń