środa, 10 kwietnia 2013

pięć

cześć, chcecie częściej notki?

@ochmybiebah


[Tak, już cieszyłam się, że spotkałam Justina, że to akurat ja zostałam wybrana przez niego..]
Jechaliśmy jeszcze przez kupę czasu. Śpiewaliśmy piosenki, wydurnialiśmy się. Justin potrafił być brutalny, widziałam to po nim, a jak na razie, to, co przeżyłam zapowiadało się na cudowny początek. W pewnym momencie zaczęło mi się to wszystko kojarzyć z Dangerem, prócz tego, że Justin nie zabijał ludzi, z tego co było mi wiadomo, był o wiele spokojniejszy, potrafił porozmawiać i zadbać o dziewczynę, Danger taki nie był. Zamyślałam się gdy chłopak na mnie co jakiś czas zerkał. Nie wiem, może mu się spodobałam? A może mnie nie lubi i chce mnie gdzieś wywieść? O mój boże, oby nie ta druga opcja, chcę dojechać do domu. Spojrzałam ukradkiem na chłopaka odgarniając dłonią swoją roztarganą grzywkę. Przygryzłam dolną wargę patrząc na chłopaka który jechał w pełnym skupieniu, ze wzrokiem wlepionym w przednią szybę. Zacisnęłam swoje powieki ciężko wzdychając.
- Dlaczego wzdychasz? - zapytał Justin unosząc brwi ku górze spoglądając na mnie, nadal trzymając kierownicę.
- Nie wiem, po prostu... mam taki cholerny mętlik w głowie, boję się, że "zakochałam" się w chłopaku który wcale nie istnieje - wypowiedziałam bardzo cicho, prawie niedosłyszalnie.
Chłopak się tylko zaśmiał a ja przejechałam swoimi dłońmi po twarzy. Westchnęłam ciężej niż wcześniej i spojrzałam w oczy chłopaka. Nie chciałam kończyć z nim tej "znajomości" o ile można byłoby to nazwać jakąkolwiek znajomością, o mój boże przecież ja go znam kilka godzin, nawet nie, on nie wie jak mam na imię, może lepiej żeby nie wiedział? może lepiej gdy wrócimy do Startford wysiądę kilka ulic przed moim domem by nie wiedział gdzie mieszkam? a może powinnam mu się przedstawić? może powinnam mu opowiedzieć swoją historię jak się zakochałam w Justinie Bieberze i myślałam o nim całymi dniami? a co jeżeli uzna mnie za idiotkę? o mój boże, to wszystko było naprawdę... dziwne, mogę to nazwać dziwnym? nie wiem. Już, teraz, w tej chwili naprawdę nic nie wiem. Strasznie się obawiałam się, że mnie oleje, tak jak te wszystkie inne panienki które miał pewnie na boku. Jezu,a  może to jest jakiś klon Justina? ej, może to jest Robin? może Justin kazał wynająć klona na koncert, który miał śpiewać z playbacku i później porobić sobie fotki z naiwnymi Belieberkami, o ile można by było tak nazwać, dziewczyny szalejące za Nim. 
- Ty jesteś prawdziwym Justinem Bieberem? - zapytałam przygryzając dolną wargę i przełykając ślinę.
- Tak, to ja. To właśnie ja, ten chłopak z Kanady grający niekiedy pod Theatr'em Avon. - wypowiedział chłopak z dumą w głosie.
Przymrużyłam tylko swoje powieki, żałowałam że zadałam mu takie pytanie, może weźmie mnie za jakąś idiotkę? Pewnie już mnie za taką ma... Trudno, to i tak ma być przelotna znajomość, odwiezie mnie do domu i musimy o sobie zapomnieć, tak właśnie miało być. (...) Minęło już kilka godzin, ja oczywiście zmęczona całą podróżą w aucie zasnęłam, ale to nic nowego, zawsze usypiałam w samochodzie podczas tak długich podróży, jedynie w drodze na koncert nie mogłam spać, tak strasznie się cieszyłam. Ale teraz? Teraz powinnam się bardziej cieszyć, siedziałam w samochodzie, sam na sam z Justinem, jakoś już  całkowicie obojętny mi był. W pewnym momencie chłopak gwałtownie nacisnął na hamulec, ja uderzyłam głową w boczną szybę i się przebudziłam.
- Boże, kretynie, co robisz? - syknęłam masując głowę ręką.
- Zamknij się, bo zaraz wysiądziesz - wypowiedział chłopak spoglądając na mnie.
Chłopak uśmiechnął się dumnie i zadziornie, w końcu mnie zatkał, do tego wszystkiego chamsko zaśmiał się pod nosem. Przerzuciłam wzrok w prawo, do strony swojego bocznego okna, poczułam też, że chłopak ostro skręca. Po krótkiej chwili znaleźliśmy się pod hotelem z czterema gwiazdkami, spojrzałam na chłopaka i przygryzłam dolną wargę.
- Co to ma być, Justin? - zapytałam chłopaka unosząc do góry lewą brew i puszczając przygryzioną wargę.
- Zatrzymujemy się na jedną lub dwie noce. Jestem zmęczony, nie jestem robotem. Spójrz, jedziemy już tyle czasu, ja prowadzę auto a Ty sobie smacznie śpisz, sądzisz że nie należy mi się chociaż odrobina odpoczynku? - odpowiedział mi chłopak.
- Ależ oczywiście, że Ci się należy. Jest jeden, malusieńki problem. - powiedziałam patrząc w piwne oczy chłopaka w których każda dziewczyna chciałaby utonąć.
- Jaki ? - zapytał chłopak nieco zdenerwowanym głosem, nie lubił gdy się tak mówiło.
- Nie mam pieniędzy na opłacenie swojego pokoju. Nie będę spała tutaj sama, nie będę spała gdzieś na ławce - Odpowiedziałam chłopakowi przymrużając powieki.
- Haha, dziewczyno. Pokój mamy jeden, Scooter już nam zarezerwował jeden pokój, dla dwojga, w tym oto hotelu, o śniadanie, kolację czy co tam jeszcze chcesz się nie martw, tutaj masz wszystko zapewnione, kochanie - Odpowiedział Justin, patrząc głęboko w moje oczy.
Chłopak przybliżył się do mnie i położył swoją dłoń na moim policzku. Spojrzałam głęboko w jego oczy. Tak! Tak bardzo pragnęłam czegoś takiego, chciałam poczuć jego pełne, spierzchnięte, malinowe wargi na swoich wargach. Musiały cudownie smakować. Justin przejechał swoimi wargami po moich a ja delikatnie przymrużyłam swoje powieki, widząc, że on pragnie tego tak samo jak ja. Tak, Justin też tego pragnął, czułam to po jego dotyku i przyspieszonym oddechu. Położyłam swoje dłonie na jego szyi i zaczęliśmy zatracać się w pocałunkach. Zaczęliśmy od takich pocałunków, hmm... jak mogę je nazwać, nie nazwę ich chłodnymi... Zaczęliśmy od takich pocałunków, zwykłych.. które z każdym dotykiem naszych ust się robiły coraz bardziej to namiętne. Gdy zakończyliśmy ten cudowny pocałunek, z wielką niechęcią się od niego oderwałam. Chcecie wiedzieć jak smakował? Smakował tak jak myślałam, smakował cudownie, usta, malinowe taki sam smak malin, jaki jest kolor jego ust. Spojrzałam głęboko w jego oczy po czym wysiadłam z samochodu. Justin również to zrobił i podchodząc do mnie chwycił moją dłoń. Przygryzłam dolną wargę splątując nasze palce w idealną całość.
- Dlaczego to robisz ? - zapytałam spoglądając na nasze dłonie.
- Och kochanie.. - wyszeptał zniewalającym akcentem w głosie
 Przyciągnął mnie do siebie muskając moje czoło i mocno przytulając. Puścił mnie, z powrotem wracając dłonią do mojej dłoni. Spojrzałam w jego oczy a Justin, zaprowadził mnie za dłoń ku wejściu do hotelu.


chcieliście dłuższe, proszę. mam nadzieję że wam się podoba, jak myślicie, co dalej zrobi Justin? :)

@ochmybiebah

KOMENTUJCIE :))))))))))))))

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

cztery

Cześć! przepraszam Was wszystkich, czytających i odwiedzających tego bloga, że piszę nowe rozdziały tak, rzadko. To będzie dopiero czwarty rozdział, w poprzednim rozdziale, widziałam w komentarzach że chcecie aby rozdziały były dłuższe. W porządku , postaram się i mam nadzieję że moja wena mnie nie zawiedzie. Biorę się do pisania.


[ Tak, już cieszyłam się, że to ja zostałam wybrana przez Justina .. ]
Jechaliśmy jeszcze bardzo dużo czasu, a byliśmy może nawet jeszcze nie w połowie drogi. Chciało mi się spać, ale nie mogłam usnąć byłam zbyt szczęśliwa, i jednocześnie przerażona tym, co stało się na i po koncercie. Przymrużyłam delikatnie oczy gdy Justin szturchnął mnie w ramię i zaśmiał się łobuzersko.
- Czego chcesz - syknęłam zerkając na niego kątem oka. 
- Robimy przerwę - wyznał patrząc na mnie i zatrzymał się na jakiejś stacji benzynowej.
Chłopak się zaśmiał uwodzicielsko a ja nie wiedziałam o co chodzi, ten, położył rękę na moim udzie zjeżdżając niżej. Przegryzłam dolną wargę, od zawsze marzyłam o takich chwilach z Justinem. Lecz tym razem, byłam przerażona jego ruchami. Odchrząknęłam tylko i spojrzałam na chłopaka gdy ten usilnie spróbował zjechać ręką na moje miejsce intymne.
- Przestań - wyznałam patrząc na chłopaka.
Zabrał rękę i nabrał grymasu na swoją cudowną twarz. Zamknęłam oczy i oparłam głowę o oparcie na fotelu. Rozpięłam po chwili pas i wysiadłam z samochodu by rozprostować kości. Uniosłam ręce do góry by się rozciągnąć. Chłopak również wysiadł z samochodu, które następnie zamknął. Rozciągnął się tak jak ja i udał się do stacji benzynowej. Przymrużyłam powieki idąc dzielnie za nim. Ciężko westchnęłam i spojrzałam na chłopaka. Weszliśmy do środka stacji i podeszłam do sprzedawcy, kupiłam paczkę gum i wodę. Chłopak który stał za mną po prostu chamsko się zaśmiał odwróciłam się do Niego.
- Co Cię tak do jasnej cholery bawi ? - zapytałam ze zdenerwowaniem wymalowanym na twarzy i usłyszalnym w moim głosie.
Chłopak ponownie chamsko się zaśmiał a mnie to już strasznie denerwowało. Westchnęłam ciężko, bo cóż.. co ja mogłam zrobić z takim chamem? To jest dupek i tyle. Zapłaciłam kasjerce za rzeczy które mi podała i usiadłam przy stoliku.
- Poproszę hot-doga,i colę - wyznał chłopak do kasjerki.
Kasjerka wszystko podała chłopakowi a on za to grzecznie zapłacił, usiadł obok mnie zajadając się hot-dogiem. Jak na niego patrzyłam, miałam ochotę się dosłownie zabić. Miałam go już tak dosyć, pomimo tego, że był moim autorytetem aż cztery lata, i co z tego skoro moje słowa nie robiły na chłopaku najmniejszego wrażenia. Dla Niego, światem mógłby zawładnąć chaos i wszystko mogłoby być czarne i szare, tak, to byłoby dla niego idealne. Widziałam, że ten szesnastoletni Kanadyjczyk, o którym wiedziałam wszystko okazał się być wytworem mediów, telewizji, gazet, po prostu wszystkiego. Dlaczego tak się stało? Dlaczego trzydzieści sześć milionów Beliebers nie wiedziało jaki on tak naprawdę jest? Ciężko westchnęłam, nie mieściło mi się to wszystko w głowie. Schowałam twarz w dłoniach i zaczęłam po prostu płakać.
- Ej, co jest? - zapytał chłopak przyglądając się mi uważnie.
- Nic, oprócz tego, że cztery lata moim autorytetem była osoba, nie realna tak? Skoro jesteś całkiem inny niż media to opisują, niż sam udzielasz w wywiadach takiej informacji, to co ja mam zrobić? Powiedz mi co?! Mam kurwa skakać ze szczęścia? Myślisz o kimś innym niż o sobie? Nie jesteś pępkiem świata, kurwa mać. Zrozum to. - Wyznałam, po prostu krzyczałam już na chłopaka z braku sił i wyczerpania. Dławiłam się własnymi łzami które co chwilę ocierałam ze swoich policzków.
- No co ja mam na to poradzić? - syknął.
W tym momencie cały mój świat zaczął się wirować, zaczęło mi się kręcić w głowie. Zrobiło mi się słowa " No co ja mam na to poradzić ? " No bo przecież, co taki Justin Bieber może poradzić, prawda? Pomimo tego, że cały świat nim teraz żyje. Już nawet nie odezwałam się na słowa chłopaka. Dostałam niezłego kopa w dupe od życia, będę miała nauczkę..

PODOBA SIĘ WAM CZWARTY ROZDZIAŁ? KOMENTUJCIE, DODAWAJCIE SWOJE UWAGI, JAK MYŚLICIE, CO DALEJ BĘDZIE SIĘ DZIAŁO? @JUSTINLETMEKISS

sobota, 23 marca 2013

trzy

cześć, przepraszam że tak długo do Was nic nie pisałam, ale ostatnio nie miałam laptopa, jakoś tak, przykro mi. Postaram się to jak najszybciej wszystko nadrobić, cieszycie się że niedługo koncert? :)

@JustinLetMeKiss

[ W niezłe gówno się wpakowałam, ale to dla mnie nie nowość, zawsze miałam takie szczęście ]
- Dobranoc - krzyknęłam obrażonym głosem, gdy tylko chłopak wyszedł wstałam owinięta kocem i usiadłam na kanapie. Położyłam dłonie na twarz i ciężko westchnęłam.
W tym samym czasie, Justin poszedł do swojego pokoju w którym była jego dziewczyna, rozmawiali długo lecz po chwili czułam jak cały dom się trzęsie. Zacisnęłam swoje oczy. Zostawiłam koc na kanapie i poszłam do nich. Otworzyłam drzwi i stanęłam w nich.
- Wiesz Justin, mógłbyś ciszej, próbuję zasnąć - warknęłam i zrobiłam dumną minę. Byłam niesamowicie z siebie dumna, gdy widziałam minę jego dziewczyny od środka wypełniała mnie zazdrość jak i złość..
- Wyjdź - powiedział groźnie kładąc się obok dziewczyny i okrywając się, razem z nią kołdrą. 
- Będziesz miał kłopoty - wyznałam unosząc brew ku górze - miałam być dzisiaj w domu. - dopowiedziałam uśmiechając się zadziornie.
Z jego twarzy można było wyczytać niepokój jak i złość. Wstał szybko z łóżka i zaczął się ubierać, dumna ze swojego czynu zeszłam na dół i wyszłam na dwór, stanęłam pod samochodem czekając aż on, otworzy drzwi. Gdy tylko zszedł, widziałam te jego rysy twarzy, w które całymi dniami wpatrywałam się, na zdjęciach czy plakatach na swojej ścianie. Ciężko westchnęłam i zamknęłam swoje oczy spuszczając głowę. Gdy chłopak podszedł do samochodu i otworzył swoje drzwi, moje automatycznie się otworzyły, weszłam do środka siadając na wygodnym miękkim fotelu. Przygryzłam dolną wargę patrząc w przednią szybę, po chwili przeniosłam wzrok na siędzącego już obok mnie Justina. Jęknęłam spokojnie.
- Justin, dlaczego Ty to robisz ? - zapytałam zaniepokojona zachowaniem idola.
- To jest właśnie moje życie, nikt nigdy nie wiedział i nie wie czym się zajmuję na co dzień, media znają mnie z lepszej strony, którą udaję.  Nie jestem dobry, pieniądze które przekazuję na cele charytatywne to grosze, to nic dla mnie nie znaczy. Uszczęśliwiam małe dzieciaki, robiąc sobie z nimi zdjęcia, piszę na twitterze aby się nie martwili, i nie myśleli że ich opuszczam. - wyznał chłopak, patrząc mi głęboko w oczy. 
Poczułam tylko miliony motyli które urządziły sobie w moim brzuchu potańcówkę. Westchnęłam ciężko patrząc w oczy Justina, tak to były te same oczy w których widziałam troskę, tak samo brązowe, tak samo wyglądały jak na tych moich wszystkich plakatach. Przejechałam niepewnie swoją dłonią po jego policzku, by poczuł się bezpiecznie, i żeby mógł mi się wygadać.
- Przykro mi, że tak właśnie jest a nie inaczej, Justin, jesteś idolem ponad trzydziestu sześciu milionów nastolatek! Nie możesz tak postępować do końca życia, jesteś cudownym chłopakiem którego kocham.. Pomimo, że poznałam Cię dzisiaj od takiej strony, i tak Cię kocham. Spełniłam swoje jedno marzenie - spotkałam Cię.- Przygryzłam dolną wargę, a chłopak się uśmiechnął. Gdy zauważyłam jego uśmiech na moje słowa, wiedziałam już, że to wszystko się nie skończy na odwiezieniu mnie do domu i zapomnieniu o całej sprawie. Chłopak odpalił silnik i ruszył do Startford, zamknęłam oczy i uchyliłam trochę okno ponieważ było mi strasznie duszno. Spojrzałam na chłopaka i jechaliśmy w takim milczeniu, przez dłuższy czas. Justin zaczął nucić As Long As You Love Me, zaczęłam śpiewać razem z nim. Jejku, haha można było uznać że to był 'duet', ale muszę wam powiedzieć że wyszło nam to nieźle. Gdy skończyliśmy śpiewać chłopak wybuchł swoim zaraźliwym śmiechem a ja razem z nim.
- z czego się śmiejesz ? - zapytałam poruszając w zabawny sposób brewkami.
- z Ciebie - wyznał pewny siebie.
- nie zapominaj, jesteśmy jeszcze w Polsce, jak się zatrzymamy to leżysz w śniegu - wyznałam śmiejąc się nadal. 
Gdy chłopak usłyszał że się zaczęłam śmiać, uczynił to samo a ja zaczęłam się uspokajać. Spojrzałam woczy chłopaka i zaczęłam się cieszyć z tego spotkania, hej ! spotkałam Justina, był moim idolem od 4 lat ! 
- nie uda Ci się to - wyznał brunet, o brązowych oczach zerkając na mnie.
- Owszem, uda. - wyznałam pewna siebie i przygryzłam dolną wargę śmiejąc się wniebogłosy.
Tak, już cieszyłam się, że spotkałam Justina, że to akurat ja zostałam tą wybraną przez Justina ..

Jak myślicie? co Justin zrobi w następnym rozdziale? podoba się rozdział?

KOMENTUJCIE ! :)

pozdrawiam, @JustinLetMeKiss

czwartek, 7 marca 2013

dwa

strasznie się cieszę, że w poprzedniej notce zastałam aż tyle miłych komentarzy, tak samo na twitterze, bardzo was wszystkich kocham. zmieniam " narrację " pisania na np. zamiast " przyniosłaś " na " przyniosłam " będzie mi łatwiej,mam nadzieję że to rozumiecie :)
@JustinLetMeKiss


[już teraz, wiedziałam że to nie może być przypadek że to akurat ja akurat zostałam OLLG, że to akurat ja wygrałam ten bilet, coś musiało być nie tak, czułam to. A jednak mój instynkt się spisywał..] 
Po moich oczach widać było nie pokój, po Justinie też widać było że okropnie się denerwuje, gdy zostaliśmy sami, bo Scooter z całym teamem wyszli, zamarłam. Wiedziałam, że coś będzie nie tak. Justin patrzył na mnie złowieszczo, jakbym mu co najmniej zabiłą matkę.
- Dlaczego to zrobiłaś ? - syknął Justin.
- Co takiego? dopiero Cię poznałam, do dzisiaj byłeś moim idolem, nie wiem co się tutaj dzieje w ogóle. - Odpowiedziałam, czułaś i słyszałam przyspieszone bicie swojego serca, przełknęłam ponownie swoją ślinę, oparłam się o ścianę. Justin tylko podszedł do mnie, podparł mnie bardziej o ową ścianę i patrzyłam mu głęboko w oczy gdy ten układał swoje dłonie na mojej szyi do uścisku.
- Ty dobrze wiesz co .. - odpowiedział przechylając głowę w lewą stronę.
- Justin, ja nic nie wiem. Jesteś moim idolem, byłeś do teraz. - ostatnie słowa wyszeptałam najciszej.
Cholernie mnie to bolało, że ktoś taki jak Justin mógł zrobić coś takiego, przecież byłam taka szczęśliwa, że w końcu go poznam.. nie wiem, ile to wszystko trwało ale gdy tylko wypuścił mnie z ucisku ciężko odetchnęłam patrząc w jego oczy zapytałam
- Może szanowny Justin Bieber, ta cała super gwiazdka, dająca przykład ponad 35 milionom Beliebers, powie mi o co chodzi? Jeżeli chodzi ci o to, że wygrać bilet miała inna osoba, a nie ja, to przepraszam bardzo. Ale to ja dzisiaj tutaj stoję, i to ja dzisiaj tutaj jestem, wiesz? - odpyskowałam. Po chwili zażałowałam tego gdy podszedł bliżej mnie. Czułam jego oddech na swoich wargach a cała zamarłam.
- Dlaczego mnie sprzedałaś że zabiłem tamtego gnojka. - zapytał złowieszczo.
W tym momencie po prostu zamarłam, Justin zabił? nie.. to nie może być on. Po prostu nie wierzę. Justin kimś takim.
- Co? Co Ty właśnie do mnie powiedziałeś? Pomyliłeś mnie z kimś. Nie jestem tą dziewczyną której szukasz. - odpowiedziałam drżącym głosem, miałam ochotę się rozpłakać, wybiec stąd. Ale nie potrafiłam tego zrobić, nie potrafię odpowiednio funkcjonować.
- O kurwa.. - wyznał Justin.
Boże, czyli Justin, nie jest tą osobą za którą mają go 35 milionów Beliebers? Naprawdę? O jezu, nie wiem co mam robić.. To na pewno nie było wszystko czego mogłam się jeszcze dzisiaj spodziewać.
- Uhm, przykro mi. - wyznałam irytującym głosem. 
- Przysięgnij, że nic nikomu nie powiesz - wyznał patrząc w moje oczy.
Przyznam, że musiałam nauczyć się pływać w jego oczach, za każdym razem w nich tonęłam, nawet w tym momencie. Dlaczego, on to robi? może się dowiem.
- W porządku, pod jednym warunkiem. - wyznałam unosząc do góry lewą brew.
- Jaki jest ten warunek - warknął niechętnie.
- Taki, ze teraz zawieziesz mnie do domu, i zapomnimy o tej całej sytuacji, pomimo tego, że to nie byłoby łatwe, trzeba próbować. Never Say Never, pamiętasz? Czy to też nie Ty mówiłeś? Może to cały Twój team takiego Ciebie sobie wymyślił co? - powiedziałam chciałam mu teraz wszystko wygranąć, jak się czuję, jak bardzo jest mi źle.
- W porządku, gdzie mieszkasz ? - zapytał.
- Startford, może kojarzysz. - Odpowiedziałam szarmancko i zamknęłam swoje oczy by nie widzieć jego twarzy, na dzień dzisiejszy miałam dosyć. Justin wyprowadził mnie przed Atlas Arenę i zaczęliśmy długą podróż. Przez dłuższy czas siedzieliśmy w ciszy podczas gdy on prowadził swojego czarnego mercedesa z przyciemnianymi szybami. Szczerze? czułam się w cholernym niebezpieczeństwie, nie wiem co się mogło jeszcze wydarzyć. Spojrzałam na Niego.
- Nawet nie masz pojęcia, jak bardzo Cię kochałam Justin, tak bardzo zawsze zależało mi na bilecie M&G, ale teraz gdy już go zdobyłam nie spełniło się nawet moje marzenie, nie zrobiłam nawet sobie z Tobą zdjęcia - wyznałam przygryzając dolną wargę.
- Milcz dziwko. - wyznał uśmiechając się lekko do lusterka, myślał że wygrał.
W sumie to miał rację, nie chciałam mu się narażać. Zamknęłam swoje powieki zjeżdżając po siedzeniu w dół. Do Justina zadzwonił telefon który on natychmiast odebrał.
*rozmowa*
- Justin? - zapytał Scooter.
- yeah - odparł.
- Wiesz, gdzie jest ten kretyn, prawda? przyjedź tu natychmiast - wyznał wrzeszcząc.
- Scoot, teraz nie mogę, mam ze sobą tą dziwkę - mruknął.
chciałam natychmiast się zerwać i coś mu powiedzieć, nie wiem co mnie powstrzymywało.
- uhm, pozbądź się jej jak najszybciej i przyjeźdżaj tutaj. - wymamrotał i rozłączył się.
Uhm, mogę przyznać że serio się bałam, jezu. Wiele mi grozi.
- Nie pozwalaj sobie Justin. - powiedziałaś do niego grozą.
- Milcz dziwko. - powiedział ponownie chłopak.
Justin, jechał jeszcze długi kawałek, przez jakieś lasy, wąskie uliczki, wreszcie znaleźliśmy się na jakimś magazynie, nawet nie wiem jak mogę to nazwać. Justin wysiadł z samochodu i udał się do bagażnika, wyciągnął jakieś woreczki, z białym proszkiem. Przeklnęłam się w myślach zamykając oczy, uchyliłam okno i patrzyłam na to co on robi, zauważyłam tam Scootera, Kennyego i Pattie i jakiegoś tajemniczego faceta z którym szarpała się reszta,następnie doszedł Justin. Podał te woreczki z narkotykami temu facetowi, pożegnał się ze swoją ekipą i wrócił do mnie. Justin jest dilerem, pomyślałam i przełknęłam ślinę, gdy ruszył spojrzałam na niego.
- kiedy będę w domu? - zapytałam martwiąc się o całą siebie.
- uhm, jak najszybciej chcę się Ciebie pozbyć - wyznał spoglądając na mnie.
- aha, to świetnie. - wymamrotałam pod nosem.
minęło jeszcze kilka godzin, gdy znaleźliśmy się przed ogromną willą, moja szczęka opadła i wytrzeszczyłam oczy. Spojrzałam na Justina.
- ja tutaj nie mieszkam. - wyznałam przewracając oczami.
- wiem o tym. ja tutaj mieszkam, i na dzisiejszą noc Ty też. - wyznał i wysiadł z samochodu. Wyciągnął z kieszeni swojej skóry papierosy. Odpalił jednego i wypuścił z ust kółeczko. Wysiadłam z samochodu i udałam się do willi, chciałam się jak najszybciej położyć. Ciężko westchnęłam i zmarszczyłam nosek, czułam się niekomfortowo wchodząc od tak do czyjegoś domu, zdjęłam z siebie tylko bluzę i buty. weszłam wgłąb domu i rozejrzałam się dookoła. 
- Przytulnie tu - wymamrotałam pod nosem.
Udałam się na pierwsze piętro po schodach by jak najszybciej znaleźć jakiś koc.Weszłam do salonu, wzięłam koc i położyłam się na kanapie. Ciężko westchnęłam zamykając swoje oczy. Gdy wszedł Justin do domu, usłyszałam tylko trzask drzwi, drgnęło mną. Justin szybko wbiegł do salonu i spojrzał na mnie.
- Kto Ci pozwolił się tutaj położyć? - wykrzyczał.
- Wyobraź sobie, że ja. Nie będę spała na dworzu kochanie - zaczęłam sobie z niego drwić.
- Na dworzu Ci źle? to za to śpij na podłodze. - wyznał.
- W porządku, skoro tak traktujesz swoją rodzinę, to będziesz tak miał, ale jutro chcę się znaleźć w swoim domu, rozumiesz? - wstałam z kanapy, razem z kocem i położyłam się na podłodze okrywając nim.
- Jasne . - wyznał i wyszedł.
W niezłe gówno się wpakowałam, ale to dla mnie nie nowość, zawsze miałam takie szczęście..




Woah, jak podoba Wam drugi rozdział ? :) KOMENTUJCIE ;)

poniedziałek, 4 marca 2013

wstęp, pierwszy rozdział

Cześć, witam was wszystkich na moim nowym blogu. Mój stary blog polegał na przepisywaniu rozdziałów z książki Justina Biebera " Just Getting Started " ten blog, też będzie o nim. Chciałabym, napisać coś, w rodzaju Polskiego Dangera, no wiecie o co chodzi. Biorę się za pisanie.
@JustinLetMeKiss



Tak, to był piękny słoneczny dzień. Dzień, jak nigdy, nie pamiętasz by jakiś taki dzień, gorący jak ten dotychczas był w Startford. Postanowiłaś wyjść z domu, trochę się rozruszać. Narzuciłaś na siebie krótkie, jeansowe shorty, odsłaniające Ci lekko tyłek, biały luźny t-shirt, no i oczywiście słynne na całym świecie - czarne vansy, spięłaś włosy w niechlujnego koka, chwyciłaś tylko jeszcze swoją beżową torebkę i krzyknęłaś krótko do mamy coś typu ,, Będę później " i wyszłaś z domu zamykając szybko drzwi. Przeczuwałaś, że ten dzień będzie niesamowity, ale nie że aż tak.. Chodziłaś po swoim osiedlu, z torebki wysunęłaś swoje przeciwsłoneczne okulary, które następnie nasunęłaś na swój niewielki nosek. Chodziłaś w tę i z powrotem obok domków jednorodzinnych nucąc piosenkę Justina Biebera ,, Take You " którą po prostu uwielbiałaś. Chodząc tak w kółko, postanowiłaś się trochę rozerwać, udałaś się do najbliższego sklepiku, który był na rogu, weszłaś do niego, byłaś już tutaj stałym bywalcem, więc sprzedawczyni przywitała Cię sympatycznym uśmiechem który ty natychmiast odwzajemniłaś. Podeszłaś do lodówki z lodami, wyjęłaś śmietankową algidę. Podeszłaś do lady i dałaś kasjerce loda aby go podliczyła. Wyjęłaś z torby portfel po czym natychmiast zapłaciłaś za niego odpowiednią kwotę.
- życzę Ci powodzenia, w tych lodach naprawdę jest duża nagroda. - Wyznała kasjerka przyglądając ci się dokładnie. 
Jejku, przecież doskonale o tym wiedziałaś. Ale nie liczyłaś na to, że mogłabyś wygrać w tym lodzie nawet patyczek na wymianę go, na kolajnego. Wysłałaś czuły uśmiech do kasjerki i wyszłaś ze sklepiku. Rozpakowałaś loda, spojrzałaś na patyczek na którym było napisane ,, GRATULUJEMY. WŁAŚNIE WYGRAŁEŚ BILET MEET & GREET NA KONCERT JUSTINA BIEBERA W ŁODZI " wrzasnęłaś tylko z zaskoczenia i pobiegłaś szybko do kasjerki, podałaś jej patyczek a ona wyjęła spod lady bilet który od razu chwyciłaś. Zaczęłaś patrzeć na ten bilet z niedowierzaniem. Przecież koleżanki będą Ci zazdrościć jeżeli się tylko o tym dowiedzą, to jest takie cudowne.
- A widzisz, mówiłam Ci. - Uśmiechnęła się szeroko w Twoim kierunku i puściła Ci oczko.
- Ale ja naprawdę nie przypuszczałam, że coś takiego mnie spotka. - Odpowiedziałaś.
Szeroko się uśmiechnęłaś, udałaś się w kierunku drzwi wyjściowych i krzyknęłaś tylko ,, do widzenia " i wyszłaś. Pobiegłaś szybko do domu, podbiegłaś do mamy której szybko pokazałaś bilet.
- Córcia, skąd Ty to masz? - krzyknęła z radości, że w końcu spełnisz swoje marzenie.
- Mamo, jezu. Byłam tutaj w sklepiku, no wiesz, w delikatesach. I kupiłam loda, i wygrałam!- krzyknęłaś z emocjami w głosie, jakbyś miała się lada moment rozpłakać.
 Mama Cię tylko mocno przytuliła i wyszeptałą " cieszę się Twoim szczęściem "
- To jest już jutro. - powiedziałaś w jej kierunku.
- Dobrze, to w takim razie biorę wolne i Cię tam zawiozę, przecież nie pojedziesz rowerem aż do Łodzi.- zażartowała sobie i wstała. 
Ach no tak, cała moja mama, zawsze lubiła sobie żartować w tak ważnych sytuacjach, chociaż w sumie.. sama zaczęłaś się śmiać. Był już wieczór, cieszyłaś się że już Ci kończy się dzień, że już jutro spełni się Twoje marzenie, spotkasz samego Justina Biebera! to takie niesamowite. Poszłaś na górę do swojego pokoju, odłożyłaś torbę na krześle a bilet na środku biurka by przypadkiem o nim nie zapomnieć. Zamknęłaś swoje oczy, dosłownie na moment by przetrzeć tylko twarz dłońmi, jęknęłaś cicho. Lecz po chwili chwyciłaś piżamę, i majtki po czym udałaś się do swojej łazienki. Weszłaś pod prysznic, umyłaś się. Wyszłaś stamtąd, wytarłaś się i osuszyłaś, założyłaś majteczki i założyłaś swoją piżamę. Wróciłaś do swojego pokoju i usiadłaś na łóżku. Spojrzałaś w okno i powiedziałaś ,, dobranoc Justin " i położyłaś się przykrywając kołdrą.
* 2 dzień, dzień koncertu *
- Wstawaj, córcia! - krzyknęła mama wchodząc szybkim krokiem do mojego pokoju.
- Jeszcze pięć minut, proszę - odpowiedziałaś ociągając i nakładając poduszkę na głowę.
- Córcia, przestań. To już dzisiaj, już dzisiaj jest koncert - powiedziała spokojnie.
Zerwałaś się szybko z łóżka i wstałaś jak żołnierz, poszłaś szybko do szafy i wyjęłaś czarne legginsy, fioletową koszulkę.
- Mamo, ale chyba się nie spóźniłyśmy co nie?! - wykrzyknęłaś poddenerwowana. 
- No coś Ty. - wyznała uspokajając mnie.
Poszłaś szybko do łazienki, umyłaś włosy, z resztą cała się umyłaś. Wyszłaś szybko spod wody i zaczęłaś się wycierać, suszyć i prostować włosy.
- Córcia, zbieraj się, musimy już wychodzić - syknęła mama pukając w drzwi.
- Dobrze, moment - odpowiedziałaś jej przygyzając dolną wargę. 
Szybkim krokiem wyszłaś z łazienki, założyłaś wcześniej przygotowanie ciuchy, wzięłaś swój bilet i torebkę w której był telefon, błyszczyk i trochę pieniędzy na powrót. Zbiegłaś po schodach na dół, chwyciłaś tylko szybko banana zajadając się nim po drodze. Mama szybko wyjechała swoim autem z garażu i wsiadłaś do Niej, obok miejsca kierowcy. Całą drogę, śpiewałyście piosenki Justina.(...) Gdy podjechałyście już, pod Atlas Arenę pocałowałaś mamę w kącik ust i podziękowałaś za podwózkę. 
- Baw się córcia, wyszalej się - krzyknęła gdy zatrzasnęłaś drzwi.
W mgnieniu oka zniknęła a Ty, weszłaś na ogromną halę. Udałaś się przed scenę, stanęłaś na swoim miejscu, miałaś w końcu bilet M&G więc, o co chodzi?. Godzina 16:30 Justin wszedł na scenę, koncert zaczął się oczywiście piosenką Boyfriend, wrzeszczałaś w niebo głosy. Bawiłaś się cudownie. Śpiewałaś razem z Justinem gdy on wbił w Ciebie wzrok zarumieniłaś się lekko nadal śpiewając jeden z utworów. Nadszedł czas na OLLG, uśmiechnęłaś się szeroko. Justin, podszedł do Scootera i powiedział by wybrał właśnie Ciebie na OLLG. Gdy Scooter podszedł do Ciebie, o mały włos a zemdlałabyś. Jejku wyobrażasz to sobie? spośród tysięcy wrzeszczących dziewczyn, fanek, Beliebers, wybrał właśnie Ciebie, dziewczynę, która wygrała bilet w lodzie. Gdy weszłaś na scenę, zaczęłaś po prostu płakać, nie mogłaś się powstrzymać. Gdy Justin położył Ci na głowie wianek, a do rąk wręczył kwiaty poczułaś się niesamowicie, jak księżniczka. Jednak pomimo wszystko czułaś ten pożerając wzrok, tysięcy dziewczyn które chętnie by Cię rozszarpały o ten wianek, bądź o jednego koralika z niego. Justin, śpiewał przy Tobie a Ty razem z nim, znałaś doskonale tą piosenkę, jejku jak Ty się cieszyłaś, że mogłaś tam być.. Koniec utworu, Justin czule pocałował Twój policzek, ,, O kurwa " wyszeptałaś, przecież on tak nie robił chyba żadnej OLLG... (...) koniec koncertu, nadszedł czas na wizytę M&G, poszłaś po koncercie ustawić się w kolejce, o dziwo byłaś pierwsza. hmm, ucieszyłaś się bo jezu, nie musiałaś stać niewiadomo ile minut jarając się że spotkasz samego Justina. Gdy Scooter po Ciebie wyszedł, przełknęłaś głośno ślinę. 
- dlaczego jestem tutaj sama? gdzie tamte dziewczyny? - zapytałaś z wielkim zaciekawieniem Scootera który wbił w Ciebie wzrok.
- Justin prosił, żebyśmy zajęli się tylko OLLG, więc to był nasz plan - odpowiedział na Twoje pytanie.
Poczułaś tylko, jak po Twoich policzkach rozlewają się czerwone plamy, jak się rumienisz. Gdy zobaczyłaś Justina, podeszłaś do Niego i mocno go przytuliłaś, jakby to było ostatni raz, a przecież nie mogło tak być, jeszcze nie raz miałaś go zobaczyć, bo Ty tak chciałaś.
- Cześć - powiedział Justin, uśmiechając się szeroko.
- No cześć - odpowiedziałaś chłopakowi z niesamowicie szerokim uśmiechem na ustach.
- Zauważyłaś, że jesteś tutaj jedyna ? - zapytał unosząc swoje brwi ku górze, w jego słowach było słychać grozę.
- uhm, tak. Już pytałam Scootera o co chodzi. - ponownie odpowiedziałam chłopakowi, przełykając swoją gęstą ślinę.
-  To bardzo dobrze - syknął cicho.
Już teraz, wiedziałam że to nie może być przypadek że to akurat ja zostałam OLLG, że to akurat ja wygrałam ten bilet, tutaj coś musiało być nie tak, czułam to. A jednak mój instynkt się spisywał....


Mam nadzieję, że pierwszy rozdział się podoba, co Wy na to ?:)

PROSZĘ O KOMENTARZE :)